Podczas naszego majowego wypadu do Prowansji odkryliśmy nową perełkę tego regionu – miasteczko Tarascon. Turystów przyciąga tam olbrzymi średniowieczny zamek (Château de Tarascon) oraz średniowieczne festyny organizowane w miasteczku.
Ponieważ samochód zaparkowaliśmy z dala od rzeki Rodan, przy której wznosi się zamek, zmusiło nas to do spaceru uliczkami Tarascon. I dobrze, bo dzięki temu odkryliśmy jego magię.
Zamek w Tarascon
Zacznę od atrakcji, z której Tarascon jest najbardziej znane czyli od zamku. Jego historię możecie poznać np. na stronach Projekt “Castles”, który polecam, jeżeli lubicie zamki. Ja mogę tylko dodać, że to jeden z większych zamków jakie ostatnio zwiedzaliśmy, do tego rewelacyjnie zachowany i utrzymany. Kojarzył mi się z zamkiem, w którym była uwięziona Fiona ze Shreka.
Aby zwiedzić wnętrze zamku trzeba wykupić bilety wstępu. Chociaż komnaty wieją pustką i chłodem, warto zapłacić za wstęp. Zamek ma fajny klimat, a z jego szczytu można obejrzeć wspaniałą panoramę nie tylko Tarascon i rzeki Rodan, ale także rozległej okolicy oraz miasteczka Beuacerie.
Nie wiem czy w zamku więziona była jakaś księżniczka, ale z pewnością był tu kiedyś smok!
Legenda Tarascon
Smok był, chociaż nie do końca wiadomo jak wyglądał. Jedni twierdzili, że było to połączenie żółwia i lwa, inni zapamiętali krzyżówkę węża z hipopotamem. W każdym razie potwór wypełzł z wód Rodanu i nastraszył mieszkańców. Wtedy do akcji wkroczyła św. Marta, która swoim śpiewem złagodziła obyczaje potwora, do tego stopnia, że ten dał się nawet oswoić.
Wtedy znaleźli się bohaterowie, którzy już spokojnego i grzecznego potwora zabili. Mieszkańców grodu ruszyło jednak sumienie, że może nie postąpili z oswojoną bestią zbyt grzecznie i od jego imienia Tarasque nadali nazwę miastu. A św. Marta została jego patronką.
Tarascon – kolory Prowansji
Tarascon dzieli od Arles 30 minut jazdy. W planach mieliśmy z Arles pojechać do Awinion, ale uznaliśmy, że w niedzielę będą tam zapewne tłumy i zrezygnowaliśmy. Było nam łatwiej, bo w Awinion już kiedyś byliśmy.
Tarascon jest o wiele mniejszym miasteczkiem. Dzięki temu jest tu znacznie mniej turystów. A niedzielny poranek spowodował, że my oglądaliśmy je całkowicie puste. Czułam się trochę jak na planie filmowym, bo miasteczko jest idealnym tłem do zdjęć. My mieliśmy to szczęście, że aktorzy i filmowcy nie wkroczyli jeszcze na plan.
Chociaż budynki w większości są bardzo zniszczone i zaniedbane. Była w nich jakaś magia i niesamowity klimat. Najbardziej zachwycały mnie kolory oraz detale w postaci balkonów, krat i drzwi.
Jeżeli traficie do Tarascon, pamiętajcie, że nie tylko zamek wart jest waszych odwiedzin i uwagi. Warto zagłębić się w uliczki starej części miasteczka. Zachwycić się jego barwami, dostrzec ślady dawnej świetności i odpocząć od gwaru oraz tłumów turystów, które tutaj aż tak licznie nie docierają.
Co zobaczyć w Tarascon:
- Średniowieczny zamek króla Rene I Dobrego
- Stare Miasto, ulicę rue des Halles z zabytkowymi arkadami
- Trzy bramy miejskie i pozostałości murów
- Ratusz z 1648 roku
- Kolegiatę św. Marty z kryptą grobową
Ostatnio komentowane