Jesteśmy w trakcie ferii jesiennych. Przylecieliśmy do Polski. Tym razem całe trzy tygodnie spędzimy w kraju.
Igorek wsiadał do samolotu lekko podziębiony. Podczas lotu pobolewały go uszy. Próbowaliśmy uśmierzyć ból:
– Igorku, ziewnij.
(Naprawdę działa)
– Nie umiem.
– Jak to, nie umiesz?
Igorek upiera się, że ziewanie (w dodatku na zawołanie) jest niewykonalne.
Postanawiam przywołać wspomnienia Małego, aby jednak wywołać odruch.
– Igorku, a jak rano wstajesz i mówisz,
że się nie wyspałeś – to nie ziewasz?
– Nie.
– A jak wieczorem dłużej siedzisz, jesteś już zmęczony,
to wtedy na pewno ziewasz?
– Nie.
– Igorku, spróbuj, na pewno potrafisz ziewać.
Przecież na pewno kiedyś ziewasz?
Mały „z pewną taką nieśmiałością”
– Ja ziewam tylko w kościele…
???
Ostatnio komentowane