Co dała mi podróż do Japonii?
Czuję niedosyt. Spory. Wiedziałam, że będziemy mieć tylko 6 dni na uszczknięcie Japonii, ale mam uczucie, że niewystarczająco wykorzystaliśmy czas. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła tam wrócić. Tak jak marzyły mi się lawendowe pola Prowansji, tak teraz marzą mi się Tańce Wiśni w Gion.
Lot powrotny tym razem z przesiadką w Wiedniu. Ostatni etap, plus wieczorna jazda samochodem w strugach ulewnego deszczu to, były jedyne mniej przyjemne chwile podróży.
Podróż do Japonii i pobyt w Kraju Kwitnącej Wiśni był inspirujący i naładował mnie pozytywną energią. Może to ta wszechobecna uprzejmość, porządek i wzajemny szacunek. Może to dziwne, że akurat o tym pomyślałam, ale to naprawdę niesamowite i budujące, że w takiej masie ludzkiej, w takim ogromie – nie zginęła uprzejmość i tolerancja. Nawet jeżeli to wszystko jest w dużej części wyuczone, a nie spontaniczne – i tak należy podziwiać fakt, że jest to pielęgnowane, że tego się wymaga, a więc i uczy.
Bez względu na to, jak jeszcze daleko rozwinie się technologia, jakie jeszcze kolejne bariery pokona człowiek – naprawdę wzgląd na stare wartości, zwyczaje i historię ma zbawienny wpływ na szalejący postęp i kult jednostki. Japonia jest krajem, który umiejętnie łączy stare z nowym, gdzie „nowe” wciąż się rozwija, ale równocześnie dba się o zachowanie „starego” – i można to odczytać dosłownie, ale również w przenośni.
Imponuje mi kult poszanowania tradycji i jestem przekonana, że Japończycy znaleźli coś na miarę złotego środka dla naszych czasów – nie wiem, czy jeszcze jakiemuś innemu narodowi się to udało? Ich głęboki ukłon, ale niepozbawiony wewnętrznej godności jest symbolem kultury, w której dumny człowiek zauważa i szanuje innego człowieka. Naprawdę jest to pocieszające i pouczające, czyli można.
Ostatnio komentowane