Tym razem podsumowanie miesiąca prawie monotematyczne, ale za to bardzo filmowe. Chociaż miesiąc był intensywny, to jakiś taki trudny do opisania…
Koncert Igorka
Formuła u nauczyciela Igorka jest taka, że na koniec roku w koncercie bierze udział każdy uczeń. Ma to swoje dobre i słabsze strony, ale chyba więcej tych dobrych. Myślę, że dla większości dzieci i ich rodzin, taki publiczny występ to duże emocje i w tym wypadku to one są ważniejsze niż poziom wykonania. A będę szczera – z tym bywa bardzo różnie. 🙂
Nasz Igorek w czerwcu brał udział w dwóch koncertach. Na pierwszym byliśmy sami, bo Mąż był poza Szwajcarią, a Bartuś rozgrywał ważny mecz. Przed koncertem Mały denerwował się bardziej niż zwykle i pierwszy raz w historii swoich koncertów dopadła go paraliżująca trema.
Na drugim koncercie byliśmy już wszyscy, a Igorek (chociaż również bardzo stremowany) dał popis w swoim stylu. 🙂
Koncert Bartusia
Nauczyciel Bartusia traktuje udział w koncertach jako wyróżnienie. Występuje mniej dzieci, za to zazwyczaj grają więcej niż jeden utwór. Nasz Bartuś tym razem zagrał aż trzy. To był chyba najdłuższy występ w historii takich koncertów. 🙂
Dla Bartka miał to być koncert pożegnalny. Bartuś kończy szkołę podstawową i wraz z przejściem do gimnazjum chciał zakończyć naukę gry na gitarze. Jednak po koncercie uznaliśmy, że szkoda przerywać jego karierę muzyczną i nasz syn dał się namówić na dalsze uczęszczanie na lekcje.
Zmniejszyliśmy tylko ilość godzin. Jest nadzieja, że jednak nie był to dla Bartusia ostatni koncert. 🙂
Mama na fitnessie
W tym miesiącu dałam się namówić koleżance na nowy rodzaj fitnessu. U nas to się nazywa Boost & M.A.X. W internecie znalazłam dwa filmiki. Obejrzyjcie je i wyobraźcie sobie, że my mamy to połączone w jednym treningu.
BOOST®
M.A.X.®
U nas wygląda to tak, że mamy rozstawionych 12-14 stanowisk. Na każdym z nich przez minutę (czasami to wieczność) 😉 wykonuje się konkretne ćwiczenie. 15 sekund przerwy, w tym czasie zmiana stanowiska i dalej do boju. Tak robimy dwa okrążenia. Razem z rozgrzewką i ćwiczeniami rozciągającymi, to prawie godzina ruchu.
Miało być ogólnorozwojowo i „każdy robi w swoim tempie”. Cóż… ogólnorozwojowo zapewne jest. Za to tempo jest zabójcze! Na pierwszych zajęciach myślałam, że zemdleję. Serio. Zajęcia będą trwały do wakacji. Tyle wytrzymam. 😉 Ale ta forma fitnessu nie specjalnie przypadła mi do gustu. Chyba jestem za stara na takie tempo. 😛
Czerwiec to zawsze jeden z bardziej zapracowanych i zaganianych miesięcy w roku. Mąż bardzo dużo wyjeżdża. Chłopcy mają bardzo intensywny okres w szkole i na zajęciach dodatkowych. Są też drobne przerywniki, np. koncerty podsumowujące naukę na instrumentach lub inne imprezy zamykające rok szkolny.
Wiem, że podobnie jest w Polsce. Z tą różnicą, że w Polsce można już myśleć o wakacjach, a u nas jeszcze w lipcu chodzi się do szkoły.
Ostatnio komentowane