Dzisiaj pojechaliśmy do Jokohamy, drugiego co do wielkości miasta Japonii i największego portu morskiego tego kraju. To nasz ostatni dzień w Kraju Kwitnącej Wiśni. Jutro wsiadamy do samolotu, tym razem lot nie będzie bezpośredni – szkoda, tęskno mi już za chłopcami.
Jest koniec maja, za chwilę Japonia wkroczy w porę deszczową. Jest parno, często mży, widoczność słaba, niebo białe jak mleko – zdjęcia wychodzą mdłe i niemalże achromatyczne.
W takich warunkach przyszło nam stanąć na 69 piętrze najwyższej japońskiej budowli – Landmark Tower (296 m), która jest częścią ogromnego kompleksu handlowo – rozrywkowego Minato Mirai 21 (MM21). Wjazd na obserwatorium (sale wokół budynku, za szybą) z 3 piętra, zjeżdża się na piętro 5, za dwie osoby zapłaciliśmy (maj 2013) 2000 Jenów.
Później spacerowaliśmy ulicami miasta i nadbrzeżem. Trafiliśmy też do Chinatown. I tutaj muszę się do czegoś przyznać. Nasza wizyta w Japonii „napiętnowana” jest zeszłorocznym pobytem w Pekinie. Dlatego chyba część historyczna tego kraju – świątynie i kompleksy pałacowe, w pewien sposób nas rozczarowały (chociaż to zbyt mocne słowo).
Trudno to wytłumaczyć, ale Mój Mąż parę razy użył określenia, że nic nas w tych miejscach nie zaskoczyło. Krótka wizyta w chińskiej dzielnicy i tylko jedna świątynia, wyraźnie mi przypomniały, dlaczego byłam pod takim wrażeniem Chin.
Mam świadomość odmienności kultur, imponuje mi coś, co bym nazwała elegancją i spokojem, które dla mnie charakteryzują japońskie zabytki. Dla mnie w odbiorze to wygląda tak, jak gdyby chiński artysta, patrząc na fasadę świątyni myślał “a może tych 200 czapli tu za mało?”, a japoński artysta patrzy na swoje dzieło i myśli “po co ja tu umieściłem tę czaplę?”.
Jokohama nie może pochwalić się obszerną listą zabytków, miasto w 1923 roku, w 95% zniszczone zostało przez potężne trzęsienie ziemi, wielkim wysiłkiem odbudowane i powtórnie zniszczone podczas II wojny światowej przez amerykańskie bombardowania. Dzisiaj uwagę przykuwa przede wszystkim nowoczesna zabudowa.
Prócz wspomnianego już MM21 i Chinatown, można tu obejrzeć latarnię morską, która jest najwyższą taką budowlą wzniesioną na stałym lądzie (106 m) oraz Muzeum Jedwabiu. My zwiedzaliśmy manufakturę jedwabiu w Chinach i było ciekawie.
Czytałam również, że Jokohama może służyć za punkt wypadowy do zwiedzania tego regionu, gdyż jest rewelacyjne skomunikowana a tańsza i (dla niektórych) ładniejsza od Tokio. Ja podczas pierwszych (lub jedynych) odwiedzin w Japonii, raczej bym z Tokio nie rezygnowała, ale gdybym mogła taki wyjazd powtórzyć, już bym się zastanowiła.
Ostatnio komentowane