Wydaje mi się, że październik w tym roku miał 62 dni. Nie wiem czemu ten miesiąc tak mi się dłużył. Nie był szczególnie intensywny, ale też nie mogę powiedzieć, abym się wynudziła. Np. pierwszy weekend października spędziliśmy w Kolumbii.
A jednak cieszę się, że kartka w kalendarzu ma już inną nazwę. Kto by pomyślał, że kiedyś będę się cieszyła właśnie na ten miesiąc. Może to podświadome odliczanie do świąt?
W zeszłym roku nie pisałam jeszcze pogodowych podsumowań, ale pamiętam, że brakowało mi kolorowej jesieni. Chociaż pogoda tutaj (stan Georgia) była ładniejsza niż w Polsce i w Szwajcarii, to drzewa z zielonej przybrały barwę brązową. Poza nielicznymi klonami, krajobraz długo pozostawał zielono brunatny.
W tym roku jest inaczej. Ładniej. Chociaż i tak mam wrażenie, że nie są to barwy tej pięknej jesieni jaką znam z Europy. Temperatury też były inne. Zeszłoroczny październik był bardziej wyrównany.
W tym roku, w pierwsze dni października nadal mieliśmy temperatury powyżej 30 stopni. Później z każdym dniem ubywało stopni, ale dopiero w drugiej połowie miesiąca pojawiły się wyczekiwane przeze mnie temperatury krążące wokół 20 stopni. Jak na na to czekałam! Wreszcie wychodzenie z domu i spacer stały się znośniejsze. I z tym kojarzę październik – z większą ilością spacerów.
Październik w Peachtree City
Tak wyglądał główny plac naszego osiedla w ostatnich dniach października. Trawa (wiadomo, że muszę napisać coś o trawie ?) miejscami jest bardziej zielona niż przez ostatnie miesiące. W październiku nie tylko padało, parę razy przeszły porządne tornada z ulewnym deszczem.
Przyroda
W październiku wreszcie zaczęły się pojawiać kolory na drzewach, chociaż widać je głównie na klonach. Mam wrażenie, że tutaj to jedyne drzewa, które ładnie się wybarwiają. Poza tym, że na ziemi widać już liście, które opadły, to krajobraz w przeważającej części nadal jest zielony. Chociaż nie jest to już ta najpiękniejsza zieleń.
Drzewa, które w zeszłym roku zakwitły na początku października, w tym roku zrobiły to dopiero pod koniec miesiąca. Ale kwitną! W połowie października pojawiło się także trochę kwiatów magnolii na krzakach i drzewach. To taka odrobina wiosny pośród jesieni. O tej porze roku, to niesamowity widok.
Pogoda
Miniony październik był zdecydowanie cieplejszy od średnich temperatur historycznych. Chociaż nie dotyczy to chyba końcówki miesiąca. W zeszłym roku koniec października był bardzo słoneczny i przyjemnie ciepły. 31. października, w Halloween, dzieci biegały w lekkich bluzach, w tym roku trzeba było założyć ciepłe kurtki, a czapka i rękawiczki wcale nie były przesadą. Wieczór był bardzo chłodny, co odbiło się na celebracji święta. W zeszłym roku w Halloween było zdecydowanie bardziej gwarno i wesoło. W tym roku zimno ostudziło zapał przebierańców.
W październiku kilka razy porządnie popadało. Ja za deszczem nie specjalnie tęsknię, ale było widać, że drzewa i rośliny bardzo tego potrzebowały. Trawa nie tylko odżyła, ale miejscami zaczęła odrastać. Są całe połacie zieloniutkiej, kiełkującej trawy. Miejscami widok jest bardziej wiosenny niż jesienny. Nie jest to taki wybuch jak podczas prawdziwej wiosny, ale i tak ten obraz zachwyca i pozytywnie nastraja.
Prognozy
Prognozy z zeszłego miesiąca się sprawdziły. Nawet z nawiązką. Spodziewałam się, że w drugiej połowie miesiąca może pojawić się aura na swetry, tymczasem z szaf trzeba było wyciągnąć kurtki i porządne jesienne buty.
Niby nie powinno mnie to dziwić, ale tutaj to wcale nie jest takie oczywiste. Sąsiedzi mówią, że końcówka miesiąca była zimniejsza niż zwykle. Podglądam prognozy pogody dla Polski i Szwajcarii i był taki tydzień, gdy w Polsce było cieplej niż tutaj. Teoretycznie nie powinno tak być, ale niestety klimat się zmienia. To naprawdę się dzieje.
W październiku zaczęły się już bardzo chłodne noce i poranki. Tak już niestety zostanie. Zaczyna się dziwny okres, jeżeli chodzi o temperaturę w domu. W ciągu dnia muszę ustawiać klimatyzację na chłodzenie, bo od słońca dom się szybko nagrzewa. Wieczorem trzeba ją przestawić na tryb ogrzewania, bo inaczej byśmy zamarzli w tym kartonowym domu. Tego chyba najbardziej nie lubię w tym amerykańskim domu – wiecznie włączonej klimatyzacji.
Temperatury prognozowane na listopad teoretycznie należą do moich ulubionych, ale zaważyłam, że powietrze jest tu bardziej ostre niż w Szwajcarii. 20°C to odpowiednia temperatura na szybki spacer, a za tym tęskniłam, ale już 15°C to tutaj dla mnie ziąb. Chociaż jestem jeszcze na tym etapie, że zmęczona upałami powinnam spokojnie przetrwać listopadową aurę. Jeżeli tylko nie będzie padało więcej niż wyrokują prognozy – powinno mi się udać.
❖❖❖
Chociaż nie jest to podsumowanie tego typu, to muszę to sobie odnotować – w październiku zamieściłam na blogu 4 wpisy bieżące
i co najmniej drugie tyle zaległych (uzupełniam wpisy z naszej wakacyjnej podróży przez Stany).
Już dawno nie poświęcałam temu miejscu aż tyle czasu. Nie wrócę do tak systematycznego blogowania jak kiedyś, ale to taki mój mały październikowy sukces.
Dla mnie to był całkiem dobry miesiąc, a jak było u Ciebie?
Ostatnio komentowane