Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy od wyprawy na jeden z największych targów rybnych na świecie – targ Tsukiji. Podobno należy się tam zjawić jak najwcześniej – nieprawda, przed godziną dziewiątą wstęp na halę targową jest dla turystów zabroniony, pilnowany przez strażników. Wszystko po to, aby nie przeszkadzać ludziom w pracy – co jest zrozumiałe i należy uszanować.
Około godziny dziewiątej giełda zaczyna się zamykać i dopiero wtedy wpuszczono nas na właściwy teren hali. Wreszcie mogliśmy obejrzeć różności wystawione przez handlowców. Naprawdę jest tego sporo.
Na głównej hali trzeba mieć oczy dookoła głowy. Przejścia między stanowiskami są bardzo wąskie, mokre i śliskie. Sprzedawcy uwijają się jak w ukropie, trzeba uważać, aby na kogoś nie wpaść lub nie zostać uderzonym.
Dobrym pomysłem będzie zabranie ze sobą nieprzemakalnych, wyższych butów. W niektórych miejscach stoi woda i delikatnie mówiąc, nie jest krystalicznie czysta.
Na przyległym bazarze można zjeść sushi lub coś mniej surowego. W zależności od efektu jaki wywołają zapachy i widoki targu Tsukiji.
Po opuszczeniu targu, odwiedziliśmy jeszcze pobliską buddyjską świątynię -Tsukiji Honganji (Nishi Hongan-ji), a później ruszyliśmy w kierunku Ginzy.
Ostatnio komentowane