Pierwszy raz w Betlejem byliśmy w kwietniu 2017 roku. Wtedy pojechaliśmy tam sami, wynajętym samochodem, z izraelską tablicą rejestracyjną. I to chyba nie był dobry pomysł, bo w Palestynie samochód stał się obiektem agresji.
W sumie to pół biedy, bo samochód, a nie my. Chyba bardziej chodziło o napędzenie nam strachu niż faktyczne zniszczenie samochodu, ale uraz nam pozostał.
Wiedzieliśmy, że drugi raz nie zdecydujemy się na tego typu wyprawę, ale z drugiej strony, być tuż przed Świętami Bożego Narodzenia tak blisko Betlejem i się tam nie wybrać…
Odwiedzić Betlejem 18 grudnia, to jak doświadczyć ciszy przed burzą.
Na placu stała już wielka choinka, ale obok nadal budowano estradę. Drogi w centrum były rozkopane, ale wszyscy zapewniali, że za tydzień prace będą ukończone. Sklepiki zastaliśmy na głucho pozamykane, bo sprzedawcy chyba zbierali siły na długie godziny pracy w kolejnym tygodniu.
Podobno w Święta Bożego Narodzenia Betlejem przeżywa zalew turystów z całego świata. Podejrzewam, że realia przekraczają nasze wyobrażenia. Ale 18 grudnia Betlejem było uśpione, a Bazylika Narodzenia Pańskiego niemalże pusta.
Jak dostaliśmy się z Jerozolimy do Betlejem?
Tym razem jako środek transportu rozpatrywaliśmy autobus lub taksówkę. Postanowiliśmy, że decyzję podejmiemy po tym, jak na pytanie o przejazd do Betlejem zareaguje zagadnięty taksówkarz.
Wybraliśmy postój taksówek przed Bramą Damasceńską. Zagadnięta grupka taksówkarzy wskazała nam starszego pana, który entuzjastycznie zareagował na pytanie o Betlejem.
Nazim zrobił na nas dobre wrażenie. Dokładnie opisał jak będzie wyglądał przejazd i jaką trasą pojedziemy. Po drodze zwracał naszą uwagę na mijane ciekawe miejsca. Rozmawialiśmy też o stosunkach między Izraelczykami i Pakistańczykami.
W Betlejem umówiliśmy się tak, że Nazim dał nam 3 godziny na zwiedzanie, a potem wróciliśmy w miejsce, w którym Nazim parkował i razem wróciliśmy do Jerozolimy.
Niesamowite było to, że za przejazd i poświęcony czas, zapłaciliśmy dopiero na koniec. Gdy byliśmy w Betlejem, Nazim nawet nie chciał części zapłaty. Stwierdził, że nam ufa.
Starszy pan sprawnie posługiwał się angielskim. Ciekawie opowiadał. Był otwarty i bardzo pomocny. Gdyby ktoś planował samodzielny wypad z Jerozolimy do Betlejem i rozważał taksówkę, to na postoju taksówek przed Bramą Damasceńską można zapytać o Nazima. Podobno wszyscy Go tam znają, a my polecamy.
Ostatnio komentowane