3 lata i jeden miesiąc, tyle czasu minęło od dnia, w którym ostatnio piliśmy wino w Riquewihr. Takiej długiej przerwy nie mieliśmy od czasu odkrycia tego miejsca, czyli od ponad 10 lat. Tylko pobyt na innym kontynencie mógł uzasadniać taką przerwę.
Początki istnienia Riquewihr sięgają czasów rzymskich i zapewne już wtedy słoneczne stoki zaczęto obsadzać winoroślą. W średniowieczu produkcja wina odbywała się już na taką skalę, że zapewniała mieszkańcom bogactwo i wygodę życia, ale także zapędy rabusiów i nieprzychylnej konkurencji. W celu ochrony folwarków w 1291 roku wzniesiono wały obronne, których fragmenty można podziwiać do dzisiaj. Jednak największą perełką jest oryginalna XV-wieczna zabudowa w centrum wioski.
Riquewihr jest niewielkie, do przejścia pewnie w 15 minut, ale my zawsze spędzamy tam minimum 2 godziny. Domy stojące wzdłuż głównej ulicy są tak niesamowite, że ja przy każdej wizycie odkrywam jakiś nowy detal. Warto również, chociaż raz zapuścić się w boczne uliczki. Gdy nasi Synowie byli mali korzystaliśmy z mini pociągu (na kołach), którym można odbyć krótką przejażdżkę po najbliższej okolicy.
Atrakcją Riquewihr są przede wszystkim rezydencje kupieckie z wysokimi kolorowymi fasadami z muru pruskiego. Charakterystyczną budowlą jest 25-metrowa wieża, zwana wieżą Złodziei. Na maleńkiej starówce Riquewihr można także zobaczyć renesansowy zamek książąt Wirtembergii-Montbelii, kościół protestancki Sainte-Marguerite z XIX wieku i kilka starych fontann i studni. Kolejną cechą charakterystyczną są szyldy zdobiące fronty kamienic.
Bardzo lubię Riquewihr. Miasteczko jest miniaturowe i to nadaje mu inny klimat niż większemu Colmar. Miejscowości dzieli odległość 15 kilometrów, więc w jeden dzień można odwiedzić oba miejsca i my najczęściej tak robimy.
Ostatnio komentowane