Plan na dzisiaj był taki: najpierw pojedziemy na wycieczkę a dopiero po obiedzie (licząc, chyba naiwnie, na mniejszy upał) pójdziemy na plażę. Jutro wyjeżdżamy na cały dzień, więc dzisiejsze plażowanie było niejako obowiązkowe.
Wyjątkowo zjedliśmy śniadanie (jemy obfite i późne kolacje, które powodują, że pierwszy głód pojawia się około południa) i przy jękach naszych latorośli, szczególnie najmłodszej, ruszyliśmy do dobrze nam już znanego miasteczka o nazwie Chioggia.
Chioggia
W naszym przewodniku jedyne co można wyczytać o tym miejscu, to fakt historyczny, iż w 1380 roku flota Genueńska poddała się Wenecjanom właśnie w Chioggi. Jestem ogromnie zaskoczona, gdyż miasteczko jest przepiękne i bardzo klimatyczne.
W sezonie, od godzin wieczornych, ruch w ścisłym centrum jest zamknięty, gdyż na główną ulicę wystawiane są ławy i zaczyna się wielka degustacja przede wszystkim potraw rybnych, ale także innych przysmaków czy trunków. Kolejki są ogromne, ceny przystępne a okazja do spróbowania czegoś nowego – bezcenna.
Samo miasteczko przypomina Wenecję w miniaturze, ale pisząc miniatura, naprawdę mam na myśli coś miniaturowego. 🙂 Nie jest duże, ale spacer po nim to naprawdę mile spędzony czas.
Można obejrzeć historyczne budynki, przespacerować się licznymi mostami (takimi jak te weneckie), przepłynąć kanałami. Chioggia jest też przystanią dla wielu żaglówek i statków, stąd można popłynąć np. do Wenecji.
W miasteczku jest dużo restauracji, kafejek oraz sklepów. Nie wyobrażam sobie pobytu w tej okolicy, bez odwiedzin tego miejsca.
Ostatnio komentowane