Podróż przez Stany Zjednoczone
dzień 6
Dzisiaj przejechaliśmy 350 km, nie opuszczając stanu Wyoming. Nasz punkt docelowy to miasteczko Cody. Tempo jazdy mieliśmy o wiele wolniejsze niż dotychczas, ale to dlatego, że nie jeździmy już drogami międzystanowymi. Za to trasa jest fajniejsza. Jestem zachwycona tym odcinkiem. To moje klimaty – puste drogi i ogromne przestrzenie.
Niestety nie wszędzie można się było zatrzymywać, dlatego nie mam zbyt wielu zdjęć. Starałam się wrzucać migawki na Instagram, ale znaczna część trasy była poza zasięgiem komórkowym. Plus tego był taki, że przez ponad 2 godziny nic nie rozpraszało mojego zachwytu nad okolicą. To był dla mnie zdecydowanie najprzyjemniejszy odcinek z ponad 3000 km, które przejechaliśmy do tej pory.
Cody
Cody zrobiło na mnie dobre wrażenie. Nie wiem, czy to za sprawą trasy, która dobrze mnie nastroiła, czy może dobrego obiadu, który tu zjadłam (moje ukochane gnocchi al gorgonzola, specjalnie przyrządzone przez szefa kuchni, bo w karcie takiej pozycji nie było), ale i bez takiego wstępu moje zdanie o Cody raczej inne by nie było.
Czuć tu klimat Dzikiego Zachodu. Wystarczy przejść główną ulicą miasta i przyjrzeć się szyldom, restauracjom oraz wystawom sklepowym. Historia Indian, kowbojów, bandytów, szeryfów, traperów i osadników w pigułce. Czysto, kolorowo i… amerykańsko, ale tym razem w dobrym tego słowa znaczeniu. To naprawdę bardzo fajne miejsce!
Zrobiłam niewiele zdjęć, bo nasz spacer w dużej mierze opierał się o sklepy i sklepiki. Nic nie kupiliśmy. Zaspokajaliśmy tylko ciekawość. Centrum Cody to właściwie jedna ulica. Miasteczko jest niewielkie, miłe, ale co zaskakujące nie jest fotogeniczne. Tym bardziej odpuściłam robienie zdjęć, ale coś tam w telefonie znalazłam.
W ten sposób rozpoczęliśmy najciekawszy odcinek naszej podróży przez Stany, jutro dotrzemy do Parku Yellowstone!
Ostatnio komentowane