Jestem wdzięczna za możliwość ponownych odwiedzin w Dubaju. Chociaż nie zapałałam do Dubaju głębokim uczuciem, to fajnie było zwiedzać Dubaj we własnym tempie.
I śmiało mogę powtórzyć słowa, które rzuciłam gdzieś w przestrzeń sześć lat temu. Fajnie by było wrócić do Dubaju za jakiś czas, aby zobaczyć, jak i czy miasto się zmieniło.
Do wpisu wrzuciłam kolaże ze zdjęć, które zrobiłam w Dubaju parę dni temu i sześć lat temu. Mogą posłużyć za zgadywankę z rodzaju – znajdź różnicę.
Chociaż najważniejsza atrakcja, czyli lot balonem nad pustynią, nie wypaliła. Chociaż niektóre miejsca mnie rozczarowały lub wbrew oczekiwaniom – nie zwaliły z nóg. To koniec końców była to fajna przygoda. A ja, drugi raz w małżeńskiej historii, większość pobytu spędziłam samodzielnie zwiedzając miasto.*
Czy Dubaj okazał się miejscem bezpiecznym dla samotnej kobiety z Europy? Tak, chociaż uczciwie trzeba powiedzieć, że starałam się nie kusić losu. Nie chodziłam sama po zmroku. Nie dałam się skusić namowom na zakupy poza “oficjalnymi strefami zakupowymi”. Nie zwiedziałam, ani nie spacerowałam po miejscach poza głównym szlakiem dubajskich atrakcji.
Tylko dla kobiet i dzieci. Gdy jechałam metrem wybierałam wagony z oznaczeniem “Women & Children cabins” (napisy na drzwiach i na posadzce). W zależności od kierunku jazdy, takie przedziały znajdują się na końcu lub na początku składu.
Zwiedzając Dubaj korzystałam z Map Google, wystarczały mi w zupełności. Chodziłam pieszo, korzystałam z metra, autobusów oraz taksówek. Kupiłam RTA Dubai Nol Card w wersji Silver, która znakomicie ułatwia przemieszczanie się po Dubaju.
Nol Card to zbliżeniowa karta inteligentna, która umożliwia przechowywanie środków przedpłaconych. Służy do opłacania przejazdów transportem publicznym, w tym:
tramwaje, promy, autobusy, metro, abras, autobus wodny w Dubaju, taxi (zwykłe).Klienci posiadający kartę Nol są zobowiązani do odprawy i wymeldowania (przy wchodzeniu i wychodzeniu) swojej karty na bramkach elektronicznych na stacji metra lub w terminalach elektronicznych w autobusach.
Na wszystkich stacjach metra i dworcach autobusowych znajdują się kasy biletowe i automaty biletowe, w których można kupić lub doładować kartę Nol. Istnieje również możliwość doładowania online.
Ważna uwaga dotycząca taksówek. Uber jest w Dubaju drogi. Potrafi być trzy razy droższy od zwykłej taksówki.
Różnica wynika chyba przede wszystkim z tego, że Uber to zazwyczaj jakaś wypasiona fura, a zwykłe taksówki to… zwykłe fury. Uber to oczywiście płatność poprzez aplikację, a “zwykli taksówkarze” preferują cash.
Istnieje także miejscowa odmiana Ubera – Careem, która cenowo plasuje się pomiędzy. Generalnie, stojąc w kolejce do przysłowiowej taksówki, trzeba uważać, bo przewoźników namawiających na swoje usługi jest sporo.
Prosta zasada jest taka – jeśli samochód nie ma tradycyjnego koguta z napisem TAXI, to wiadomo, że nie będzie najtaniej.
Aby mieć internet w komórce, ale nie zamartwiać się roamingiem, planowałam kupić miejscową kartę SIM. Ale na lotnisku (przy odprawie paszportowej) urzędnik wręczył nam takie karty, w ramach powitania w Dubaju oraz promocji wybranego operatora. Idąc przez lotnisko mijaliśmy punkty kilku innych operatorów. Wybór zatem jest, ale nie porównywałam ofert, więc niczego konkretnego nie polecam.
Na koniec jeszcze parę słów o kupowanych przez internet biletach wstępu do dubajskich atrakcji. Nie mam na myśli zorganizowanych wycieczek, tylko wejściówki do konkretnych miejsc. Z mojego doświadczenia wynika, że nie warto ich kupować.
Wszystkie bilety online, które specjalnie kupiłam wcześniej, aby zapewnić sobie wstęp, ale także uniknąć stania w kolejkach, musiałam na miejscu wymienić na tradycyjne bilety.
W mniej obleganych atrakcjach to nie był żaden zysk czasu, za to w Burdż Chalifa, to była o g r o m n a strata czasu!
Do Burdż Chalifa najszybciej wchodziły osoby z tradycyjnymi biletami. Bilety, bez problemu i długiej kolejki, można było kupić w punkcie nieopodal głównego wejścia do Burdż Chalifa.
Ludzie, którzy poszli w nowoczesność (wśród nich ja) i kupili wejściówki online czuli się jak frajerzy (tak, ja też), mijani przez osoby ze zwykłymi biletami w ręku (i nie, wydruk z rezerwacji/zakupu dokonanego online się nie liczy).
To na tę chwilę tyle z bardziej praktycznych uwag, które mi się nasuwają. A jedna ogólna jest taka – Dubaj jest bardzo rozległy. Jeśli ktoś podobnie jak ja, nie będzie korzystał jedynie z transportu samochodowego, to musi liczyć się z tym, że na dojazdy i dojścia trzeba przeznaczyć sporo czasu, a czasami również cierpliwości i sił.
*Podobnie było w Singapurze, w 2015 roku.
Ostatnio komentowane