W tym wpisie dzielę się naszymi wrażeniami z wyjazdu do stolicy Kolumbii. Opisuję jak wyglądał nasz pobyt w Bogocie m.in.: jak przebiegała wymiana pieniędzy, czy smakowało nam jedzenie, czy czuliśmy się bezpiecznie i co warto zobaczyć będąc w Bogocie?
→Bogota-pierwsze kroki
→Zwiedzanie Bogoty-co zobaczyć w jeden dzień
→Bogota-bezpieczeństwo i ogólne wrażenia
Przed tym wyjazdem długo się broniłam. Hasło Kolumbia nie wzbudzało we mnie pozytywnych wibracji. Bałam się o bezpieczeństwo. Chociaż z góry było wiadomo, że Chłopców nie będziemy zabierali, to i tak długo nie mogłam się zdecydować. Uspokajały mnie wpisy w internecie, z których wynikało, że Kolumbia ma również cywilizowane oblicze. Ostatecznie przekonał Mąż, któremu na wyjeździe bardzo zależało, ale nie chciał do Kolumbii lecieć sam.
Bogota-pierwsze kroki
lotnisko, pieniądze, karta SIM, transport
❖
Lotnisko i pieniądze
Do Bogoty przylecieliśmy późnym wieczorem w piątek. Odprawa paszportowa była całkiem sprawna. Nie trzeba było wypełniać żadnych druków celnych. Pieniądze wymieniliśmy na lotnisku, ponieważ nie chcieliśmy sobotniego poranka rozpoczynać od poszukiwań kantoru lub banku. Zaraz za odprawą paszportową były dwa kantory obok siebie, ze skrajnie różnym kursem. Czytałam o tym, że warto sprawdzić najpierw kilka miejsc i porównać kursy, oczywiście, jeśli mamy czas, możliwości i „robi nam to różnicę”. Przy wymianie pieniędzy niezbędne jest okazanie paszportu oraz złożenie odcisku palca.
Przez serwis Booking.com mieliśmy zamówiony dowóz do hotelu. Wiedzieliśmy, że w Bogocie wylądujemy późno, za to nie wiedzieliśmy czego spodziewać się na miejscu. Dlatego na ten pierwszy wieczór wybraliśmy taką formułę. Na lotnisku czekała na nas młoda dziewczyna, która zaprowadziła nas do… taksówki.? Na szczęście usługa nie była droga, więc nie zastanawialiśmy się zbyt mocno, ile mogliśmy przepłacić. Wygoda była taka, że kurs był już opłacony, więc nie było targów z taksówkarzem.
❖
Karty SIM
Jeszcze na lotnisku kupiliśmy karty do telefonów. W zwykłym sklepiku, do którego zresztą zaprowadziła nas dziewczyna od taksówki. Kupiliśmy dwie 2GB karty SIM operatora Claro. Jedna karta to był koszt około 12$. Karty w telefonach wymieniła nam i na miejscu usługę aktywowała ekspedientka. Płaciliśmy kartą kredytową.
❖
Transport
Zakładaliśmy, że poza jazdą z lotniska do hotelu, po Bogocie będziemy poruszali się UBEREM. Jednak jak się później okazało, UBER wielokrotnie nie przyjeżdżał na miejsce, a opłata prowizyjna pobierana była z góry, bez względu na skasowane zamówienie. To każdorazowo była kwota około 2$. Dla mnie to rodzaj oszustwa. Teoretycznie 2$ to nie majątek, ale mnożony wielokrotnie może dać konkretną kwotę. Tym bardziej, że 2$ w Kolumbii mają inną wartość niż 2$ w Stanach.
Ostatecznie poruszaliśmy się taksówkami, ustalając opłatę przed odbyciem kursu. Największą przeszkodą był brak znajomości hiszpańskiego i ogromne nominały waluty kolumbijskiej. Ale przy odrobinie cierpliwości, ewentualnie długopisowi, a w ostateczności dłoniom – z każdym można się dogadać.
Zwiedzanie Bogoty
co zobaczyć w jeden dzień
Pierwotnie planowaliśmy w Bogocie spędzić weekend – sobotę i niedzielę. Ale niedługo przed wyjazdem kupiliśmy bilety lotnicze do Kartageny, więc na zwiedzanie Bogoty mieliśmy jeden dzień. Gdyby jeden z naszych dni był dniem powszednim, a do tego lepiej byśmy trafili z pogodą, to tego drugiego dnia pewnie by mi brakowało, ale ostatecznie byliśmy bardzo zadowoleni. W Kolumbii byliśmy tylko dwa dni i fajnie, że drugi z nich spędziliśmy w Kartagenie.
Zacznę od tego, co planowaliśmy, a czego nie zobaczyliśmy w Bogocie:
- Torre Colpatria – wieżowiec z punktem widokowym na wysokości 47 piętra (zamknięty w weekendy).
- Iglesia del Carmen – kościół, podobno to jeden z najpiękniejszych zabytków w mieście (nie dotarliśmy).
- Iglesia de San Francisco – najstarszy kościół w mieście (nie dotarliśmy).
- Museo del Oro – odpuściliśmy na rzecz Muzeum Złota w Kartagenie.
Atrakcje Bogoty, do zobaczenia w jeden dzień:
- Wzgórze Monserrate (panorama miasta, „uliczne jedzenie”, kościół)
- Dzielnica La Candelaria
- Plac Chorro de Quevedo i okolica (murale, restauracje)
- Plac Bolivar (największy plac miasta, Katedra, Płac Sprawiedliwości, Siedziba Kongresu)
- Muzeum Botero (muzeum z dziełami przede wszystkim Fernanda Botero, ale są też prace innych artystów z całego świata)
- Mecz piłki nożnej (Mój Mąż jest groundhopperem więc takiej okazji nie można było przepuścić)
Wzgórze Monserrate
Od Wzgórza Monserrate rozpoczęliśmy zwiedzanie Bogoty. Pogoda nam nie dopisała, ale przynajmniej nie padało (początek października). Widoczność ze wzgórza nie była najlepsza, ale i tak panorama Bogoty robiła wrażenie. W końcu to trzecie miasto pod względem wielkości w Ameryce Południowej. Wjechaliśmy i zjechaliśmy z Monserrate kolejką szynową. Jest też do wyboru kolejka linowa.
Wzgórze Monserrate ma fajny rozmiar. Nie tak mały, aby rozczarować i szybko znudzić. Nie tak wielki, aby zamęczyć i zanudzić. Na szczycie znajduje się spora (nowoczesna) kaplica do której prowadzi szeroka aleja z przystankami Drogi Krzyżowej. Na tyłach kaplicy stoją zadaszone stragany oraz duża liczba punktów gastronomicznych z miejscowym jedzeniem typu street food.
Bogota murale w dzielnicy La Candelaria
Dzielnica La Candelaria
Jeżeli ktoś tak jak my, ma niewiele czasu na zwiedzanie Bogoty, dzielnica La Candelaria powinna być najważniejszym punktem listy „must-see in Bogota”. To tutaj znajdują się najważniejsze miejsca do zobaczenia. To tutaj jest najbardziej kolorowo i gwarno. To tutaj ludzie jedzą, piją i tańczą.
Gdy poruszaliśmy się po Bogocie taksówkami, w wielu miejscach widzieliśmy naprawdę świetne murale. Bogota aż nimi kipi. Ale miasto jest bardzo rozległe i jeżeli goni Was czas, a lubicie street art, to dzielnica La Candelaria będzie dla was rajem.
Dzielnica La Candelaria jest kolorowa, ale okolice Placu Chorro de Quevedo to halucynogen.? Nawet przy szarej aurze, która towarzyszyła nam podczas zwiedzania Bogoty, tam nie brakowało barw. Sam plac jest niewielkich rozmiarów, jego główną ozdobą jest maleńki kościółek. To dobry punkt orientacyjny, z którego można rozpocząć zwiedzanie tej części miasta.
Z Placu Chorro de Quevedo dzieli nas 10-minutowy marsz do największego placu w Bogocie, to Plac Bolivar. Otaczają go jedne z najważniejszych budynków w mieście, m.in. Katedra Primada de Bogota, Pałac Sprawiedliwości oraz Siedziba Kongresu.
Stoi tam także pomnik przywódcy walk o wyzwolenie Ameryki Południowej spod rządów Hiszpanów. Simon Bolivar uznawany jest dzisiaj za jednego z najważniejszych bohaterów narodowych, chociaż z tym akurat bywało różnie, ale to nic nowego w historii.
Nasz spacer z Placu Chorro de Quevedo na Plac Bolivar odbywał się ulicami: Carrera 2 i Calle 11. Wszędzie było tłoczno. Ulice pełne były nie tylko przechodniów, lecz także wszelkiej maści handlarzy i artystów. Na ulicy można zjeść, napić się i zrobić zakupy. Klimat przypominał mi późne lata 80 w Polsce. Tak, jestem tak stara.
Przy ulicy Calle 11, między ulicami Carrera 4 a Carrera 5B (po lewej stronie idąc w kierunku Placu Bolivar) znajduje się budynek Muzeum Botero. To muzeum sztuki międzynarodowej, z pracami różnych międzynarodowych artystów min. Moneta, Pabla Picasso, Salvadora Dali (pojedyncze dzieła, ale są).
Największa część zbiorów to dzieła Fernando Botero, kolumbijskiego artysty malarza i rzeźbiarza, karykaturzysty stylu klasycznego. Jego pojedyncze dzieła można znaleźć w różnych zakątkach świata, ale muzea z pracami tego artysty są tylko dwa. Jedno znajduje się w Nowym Jorku, a drugie w stolicy Kolumbii.
Warto skorzystać z okazji, bo wstęp do Muzeum Botero jest bezpłatny. Prace Fernando Botero najłatwiej scharakteryzować stwierdzeniem „grube jest piękne”. Dla mnie odwiedziny tam, były na swój sposób odświeżające. Polecam!
Bogota-bezpieczeństwo-jedzenie-wrażenia
Bogota
bezpieczeństwo, stadion piłkarski, ogólne wrażenia
❖
Bezpieczeństwo
Gdy w piątek po zmroku jechaliśmy z lotniska do hotelu, przejeżdżaliśmy przez takie miejsca, że cieszyłam się, że kierowcy nie zepsuł się samochód i nie musieliśmy sprawdzać, czy dana okolica jest przyjazna turystom. W Bogocie spędziliśmy jeden pełny dzień (sobota) + przejazdy z lotniska i na lotnisko (piątek wieczorem, niedziela rano i wieczorem, poniedziałek rano).
Muszę przyznać, że to, czego najbardziej się obawiałam, na szczęście się nie spełniło. Generalnie w Bogocie czułam się bezpiecznie. Może nawet zbyt bezpiecznie, bo zapomniałam np. o przestrogach przed kieszonkowcami, a bywaliśmy w naprawdę zatłoczonych miejscach.
Tam, gdzie jest dużo ludzi często jest też dużo ochrony. Tak było w kolejce do kas przed wjazdem na Wzgórze Monserrate. Ochrona pilnuje m.in.: wejść do muzeów, banków, hoteli, a nawet niektórych restauracji. Policji nie widziałam zbyt dużo, ale może nie rzucała się w oczy.
Nigdzie nie spotkaliśmy się z awanturą czy bijatyką, ale po sobotniej kolacji pojechaliśmy do hotelu UBEREM (chyba jedyny z dwóch przejazdów, który doszedł do skutku), więc nie sprawdzaliśmy jak wygląda nocne życie w Bogocie.
Nie twierdzę, że Bogota jest miastem bezpiecznym, ale ja czułam się tam na tyle dobrze, że nie zwiedzałam miasta w napięciu i poczuciu zagrożenia. Inna sprawa, że w ciągu dnia nie zapuszczaliśmy się w inne rejony miasta niż te typowo turystyczne. Chociaż nie jestem pewna jak traktować wizytę na stadionie piłkarskim…
❖
Stadion piłkarski
Przed wyjazdem powiedziałam Mężowi, że na stadion nie pójdę. Nie chciałam “kusić losu”. Zaczęłam się łamać, gdy okazało się, że oba pierwszoligowe mecze przełożyli na niedzielę. Na sobotę została tylko druga liga. Tłumów pod stadionem nie było, bo te pewnie by mnie odstraszyły, więc na stadion weszłam.
Policji i ochrony było 3 razy więcej od garstki widzów na trybunach. Wśród widowni sporo kobiet i trochę dzieci. Widowisko sportowe było chyba średnich lotów, chociaż dwie bramki padły. Na stadion i ze stadionu jechaliśmy taksówką, więc inne dzielnice Bogoty widziałam tylko z samochodu.
❖
Tłok i korki
W Bogocie mieszka ponad 7 mln ludzi! Wszędzie (no może poza stadionem) gdzie byliśmy było tych ludzi widać. Mimo że październik nie jest okresem typowo turystycznym, a pogoda nie była najlepsza, to w miejscach największych atrakcji były tłumy.
Odbijało się to także na dostępności taksówek. Aby złapać pustą taksówkę, potrzebna jest cierpliwość, a w niektórych porach dnia fart. Chociaż żółtych pojazdów widać na ulicach naprawdę dużo, taki kolumbijski NYC.
Ilość pojazdów na drogach powoduje, że przejazd nawet stosunkowo krótkiego odcinka zajmuje w ciągu dnia zatrważająco dużo czasu. Trzeba to brać pod uwagę! Największy spokój na drogach zaobserwowaliśmy w piątkowy bardzo późny wieczór i rano w niedzielę. Ale już w poniedziałek rano na drogach był tłok, chociaż z hotelu ruszyliśmy o godzinie 5.
Dzielnica La Candelaria pełna jest wąskich, często jednokierunkowych ulic. Przejazd samochodem z jednego miejsca w drugie może zabrać dużo więcej czasu niż spacer. Poza tym nie jestem do końca pewna uczciwości kierowców. Gdy wracaliśmy ze stadionu do centrum miasta, mieliśmy wrażenie, że kierowca przy okazji obwozi nas po Bogocie. Z tego względu lepiej wynegocjować opłatę za przejazd jeszcze przed odbyciem kursu.
❖
Jedzenie
Przyznam, że w Bogocie nie pojadłam. Obiad i kolację jedliśmy w dzielnicy La Candelaria, ale nie polecę miejsc, do których my trafiliśmy. Gdyby nie fakt, że następnego dnia wsiadaliśmy w samolot i nie chciałam na wycieczce w Kartagenie walczyć ze skutkami ewentualnej niestrawności, pewnie bym zaryzykowała i popróbowała jedzenia w stylu street food.
Restauracje do których trafiliśmy nie warte były wydanych pieniędzy, a nie jestem pewna czy warunki sanitarne biją na głowę uliczne stanowiska czy boksy z jedzeniem na Wzgórzu Monserrate. Ale może w kwestii jedzenia nie mieliśmy farta.
Pobyt w Bogocie był pozytywnym zaskoczeniem, chociaż miasto w całej swej rozciągłości nie jest szczególnie urodziwe. To wielka, zatłoczona aglomeracja. Są miejsca, które odstraszają wyglądem i klimatem. Są też takie, gdzie widać zainwestowane pieniądze i chęć poprawy wizerunku.
Bogota rozbudziła nasz apetyt na zobaczenie czegoś więcej w Kolumbii i byłam bardzo zadowolona, że przed wyjazdem skorygowaliśmy pierwotny plan. Zrezygnowaliśmy z drugiego dnia pobytu w stolicy i w niedzielę rano wsiedliśmy do samolotu, aby spędzić dzień w Kartagenie.
Ostatnio komentowane