Rok 2017 był niesamowity, jeżeli chodzi o wyjazdy. Również dlatego, że w minionym roku pierwszy raz zostawialiśmy Chłopców samych i organizowaliśmy sobie weekendowe wypady tylko we dwójkę. Nadal, gdy w grę wchodzi dłuższy wyjazd, sprowadzamy z Polski Babcię lub Dziadka do opieki, ale długich wyjazdów jest u nas zdecydowanie mniej.
Oczywiście Chłopcy również z nami wyjeżdżali. Najwięcej kilometrów przejechaliśmy w trakcie ferii letnich – ponad 6000! Odwiedziliśmy wtedy 11 państw, a wszystko w nieco ponad 2 tygodnie. I chociaż w zeszłym roku prawie nic tutaj nie pisałam, to ten wyczyn musiałam udokumentować liczbowym i obrazkowym podsumowaniem wakacji.
Dzisiejszy wpis będzie również przede wszystkim obrazkowy. Znajdzie się w nim kilka liczb oraz lista krajów, które dane mi było odwiedzić w roku 2017. I chociaż w tekście zazwyczaj używam liczby mnogiej, to wymieniam tylko te miejsca, w których byłam ja. Bo Mój Mąż, ale i Chłopcy wyjeżdżali z domu trochę częściej.
Zatem bez dalszych wstępów zapraszam na
Podróżnicze podsumowanie roku 2017
styczeń
Rok 2017 przywitaliśmy na balu sylwestrowym w Łodzi, ale już 3 stycznia byliśmy w domu, aby 4 stycznia wyruszyć na Malediwy. To był dla nas pierwszy wyjazd typowo wypoczynkowy. Tydzień plażowania, picia i jedzenia.
I chociaż w połowie pobytu trochę nas już nosiło, to z perspektywy czasu uznaliśmy, że taki reset jest czymś niesamowitym i bardzo wskazanym. Szkoda, że nie może być przepisywany na receptę i finansowany z ubezpieczenia zdrowotnego.
luty i marzec
W lutym i marcu włóczyliśmy się trochę po zimowej Szwajcarii, ale pod koniec marca pojechaliśmy do Strasburga w poszukiwaniu wiosny. W roku 2017 wyjątkowo często robiliśmy wypady do Francji, bo byliśmy min. w Beaune, Belfort, Besancon, Bordeaux, Dijon i Dole.
kwiecień
W kwietniu były u nas ferie wiosenne. Wiosny szukaliśmy min. w Niemczech, Austrii, Francji i Czechach. Uczciwie trzeba przyznać, że z marnym efektem. Najważniejszym rekwizytem na tych wyjazdach były parasolki.
Pomimo deszczowej i chłodnej aury zobaczyliśmy wtedy min. Bamberg, Bordeaux, Drezno, Erfurt, Füssen, Karlowe Wary, Norynbergę, Pilzno, Pragę, Salzburg, Schwangau i Weimar.
maj
Pod koniec kwietnia spełniło się moje podróżnicze marzenie. Wróciliśmy na Islandię. Majowa pogoda na wyspie jest jeszcze wtedy bardzo kapryśna, ale dla nas okazała się łaskawa.
I chociaż podczas pobytu zaliczyliśmy sporo przygód i początkowo wracałam z Islandii lekko rozczarowana, bo nie udało nam się zobaczyć wszystkiego co chciałam. To już następnego dnia w domu zaczęłam tęsknić i znowu marzyć o powrocie. Kocham Islandię!
W drugiej połowie maja łapaliśmy trochę słońca w Hiszpanii. Wreszcie mogłam założyć sandałki i zostawić swoje ślady w Alicante, Elx (Elche) i Walencji.
czerwiec
W czerwcu zrobiliśmy sobie wycieczkę do Belfort, a weekendowo spacerowaliśmy po Szwajcarii. To intensywny okres w pracy Mojego Męża oraz w szkołach Chłopców. Poza tym trzeba było zebrać siły na ferie letnie.
lipiec
W lipcu pojechaliśmy na wakacje do Albanii. Ze względu na długą drogę zaplanowaliśmy sporo przystanków, zwiedzając przy tym Bośnię i Hercegowinę, Chorwację, Czarnogórę, Słowenię i Włochy. Wiemy nawet jak wyglądają drogi w Republice Serbskiej.
Po powrocie z urlopu zrobiliśmy sobie jeszcze mini wyjazd. Odwiedziliśmy znajomych we Francji, a przy okazji zwiedziliśmy Beaune, Besancon, Dijon oraz Dole.
sierpień
W sierpniu, jeszcze w ramach ferii letnich, odwiedziliśmy Niemcy (Trewir), Wielkie Księstwo Luksemburga (Luksemburg) oraz Belgię (Ghent).
Niestety pogoda zupełnie nie przypominała lata, a przecież był początek sierpnia. Ponownie niezbędne okazały się być parasolki.
wrzesień
We wrześniu ciepła szukaliśmy we Włoszech, Polsce i w Niemczech. Pogodowo najłaskawszy był Berlin oraz Wenecja. Słabiej zaprezentowała się Brescia i Vicenza. A niestety najsłabiej wypadł Kołobrzeg.
październik
W październiku wypadają u nas ferie jesienne. Z Chłopcami na tydzień poleciałam do Polski. A pod koniec października Mąż zabrał mnie do Hiszpanii (Barcelona, Girona), a później do Portugalii (Lizbona). To tam dowiedziałam się o największej niespodziance 2017 roku!
listopad
9 listopada 2017 roku świętowaliśmy 15 rocznicę ślubu.❤️ Z tej okazji, w tajemnicy przede mną i w skrytym porozumieniu z Moimi Rodzicami, Mój Mąż całkowicie samodzielnie zorganizował wyjazd niespodziankę.
W listopadzie, trzymając za rękę Mojego Męża postawiłam stopy na plaży w Dosze, wypiłam kawę w Hanoi, wznosiłam rocznicowy toast na statku płynącym po magicznej zatoce Ha Long i jeździłam rykszą po Angkor Wat i Siem Reab.
Nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, że będę mogła zobaczyć – Katar, Wietnam i Kambodżę. Czy ja już wspominałam, że mam Niesamowitego Męża?! ❤️
grudzień
W grudniu, na święta pojechaliśmy do Polski. Spędzaliśmy je w naszym rodzinnym mieście, w Łodzi. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Krakowie i Wrocławiu, przy okazji zwiedziliśmy także kopalnię soli w Wieliczce.
Rok 2018 przywitaliśmy we własnym domu. Nie wiem, czy kiedykolwiek w naszej szwajcarskiej historii spędzaliśmy sylwestra na własnej kanapie. A jeżeli wierzyć przysłowiu – jaki nowy rok taki cały rok.??
Na wszelki wypadek postanowiłam zrobić zdjęcie kanapy. Będzie mi ją łatwiej zabierać na wyjazdy.? Bo chociaż rok 2018 raczej nie będzie wyjazdowo tak intensywny jak jego poprzednik, to mam nadzieję, że będą okazje do zabierania tego zdjęcia w podróż.
Podróże roku 2017 – podsumowanie
Pod względem wyjazdów to był niesamowity rok! Jestem ogromnie wdzięczna Mojemu Mężowi, bo muszę zaznaczyć, że nie korzystamy z biur podróży i wszystkie wyjazdy planowane i organizowane są samodzielnie przez Mojego Męża.
Dzięki Niemu w roku 2017 odwiedziłam 20 krajów. Nadal trudno mi uwierzyć w tę liczbę, chociaż w każdym z tych krajów wydeptałam jakieś ścieżki.
Największą niespodzianką była rocznicowa podróż w listopadzie. Zdaję sobie sprawę z tego, że tylko uszczknęliśmy Kambodży i Wietnamu, ale to wystarczyło, aby polubić wietnamską kuchnię i miło usposobionych Kambodżan.
Spełnione marzenie w postaci powrotu na Islandię podtrzymało moją miłość do niej. Mój apetyt wzrósł i marzy mi się, aby zobaczyć Islandię o każdej porze roku. Ugruntowało to także jej pozycję na szczycie mojej listy podróżniczej.
Inne marzenie, to coroczne sanatorium na Malediwach.? Wracać na Malediwy każdej zimy. To by było coś! Szmaragd wody, biel piasku i podwodny świat na wyciągnięcie ręki, sprawiają, że tam naprawdę można się oderwać od codzienności. Strach, że to miejsce jest zagrożone.
W 2017 roku właściwe nie przeżyłam podróżniczych rozczarowań, ale zaskoczył mnie Katar. Byliśmy w stolicy, więc miejsce powinno robić wrażenie, a było sztuczne i nijakie. Nic mi tam nie zaimponowało, nic nie zauroczyło. Myślę, że Warszawa ma o wiele więcej do zaoferowania. Tylko temperatury są przewagą Dohy.
Bardzo chętnie wspominam pobyt w Albanii, kolejną wizytę w Wenecji, Berlin (chociaż chyba głównie za sprawą idealnej pogody) oraz oczywiście Chorwację. Z Chorwacją mam ten problem, że lubię ją zwiedzać, ale na typowy wypoczynek zawsze chętniej wybieram Włochy.
To tyle podróżniczego podsumowania 2017 roku.
Jestem ciekawa czy, któryś kierunek szczególnie Was zainteresował?
A może polecicie mi jakieś ciekawe miejsca?
Ostatnio komentowane