To będzie post typowo obrazkowy, ale nigdy nie ukrywałam, że m.in. po to ten blog jest – aby zachowywać i przechowywać fragmenty nie tylko w postaci słów, lecz także, a czasami przede wszystkim zdjęć.
Nie wiem, kiedy znajdę siły na przejrzenie i wyselekcjonowanie zdjęć z Nowego Jorku. Chociaż w perspektywie mojej historii paszportowo wizowej, fakt, że w NYC byłam, jest bardzo dobrą wiadomością, to przyznam, że psychicznie nadal jestem w średniej formie.
Wszystko dobrze się skończyło – wyleciałam na święta, nie byłam sama, wróciłam zgodnie z planem, jestem szczęśliwa. Szczęśliwa, ale nadal zmęczona. Dlatego post o Nowym Jorku zostawię na inny moment, ale parę zdjęć mogę wrzucić od razu.
Wbrew pogodzie, tej za oknem i tej, która nam towarzyszyła – odrobina kolorowych migawek z ulic Nowego Jorku.
To bardziej street niż art, ale przy naszym tempie zwiedzania i bardzo ograniczonym czasie, tylko tyle udało mi się wyłapać.
Jestem pewna, że takie miasto jak Nowy Jork może się pochwalić prawdziwymi perełkami sztuki ulicznej, ale nasz program zwiedzania tym razem nie obejmował tego typu atrakcji.
Nie zmienia to faktu, że Nowym Jork zrobił na mnie dobre wrażenie, i spędzony tam czas będę miło wspominała.
Ostatnio komentowane