Wizytę w Tuluzie odnotowuję czysto kronikarsko. Krótki spacer, obiadokolacja w restauracji na Placu du Capitole, aspiryna i kołdra naciągnięta pod sam nos. Ech ten kwiecień.
ABY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA W ORYGINALNYM ROZMIARZE, KLIKNIJ W WYBRANĄ GRAFIKĘ.












Pogoda w Tuluzie była jeszcze mniej wiosenna niż w Perpignan. Przeziębienie, z którym wyjeżdżałam z domu, w Tuluzie sięgnęło zenitu. Niewiele, a właściwie nic nie mogę powiedzieć o mieście. Może kiedyś tam wrócimy, ale najchętniej w pełni lata.
KONTYNUUJ CZYTANIE – te wpisy mogą Cię zainteresować:
Francja a w niej Paryż. Samodzielne zwiedzanie miasta było bardzo przyjemne. Dzisiaj kilka słów…
Alzacja to podobno najmniej francuska część Francji. Nie wiem, bo dla mnie Francja to przede…
Sobotnią listę zwiedzania Paryża otwierała dzielnica Montmartre. Kapryśna pogoda była na tyle…
Od wczoraj jesteśmy już w domu. Wyjechaliśmy już w czwartek, więc pierwsze świąteczne dni…
Sisteron postanowiliśmy odwiedzić ze względu na malowniczą lokalizację. Miasteczko położone jest na…
Piątkowe zwiedzanie Paryża rozpoczęliśmy około godziny 12. W hotelu byliśmy odrobinę za wcześnie…
Ostatnio komentowane