Urlop 2021-dzień 15
Dzisiaj śniadanie jedliśmy w Lublanie, obiad w Wenecji, a kolację w Vicenzy. Przejechaliśmy trochę ponad 300 km i sporo się nachodziliśmy. To był bardzo fajny dzień.
Wenecja
W Wenecji pierwszy raz byłam Rodzicami i Siostrą. Później z Mężem, jeszcze później z Synami. Miałam przyjemność spacerować weneckimi uliczkami już pięć razy. Nie wiem jak to się stało, że na blogu nie ma z Wenecji żadnych zdjęć?!?
W Internecie są już zapewne miliony wpisów, które odkrywają najróżniejsze oblicza Wenecji. Nie będę rywalizowała z przewodnikami, ale wspomnę kilka liczb, które robią wrażenie.
Miasto powstało z połączenia 118 wysp laguny weneckiej. Połączono je mostami, mostów jest 417. Miasto przecina 170 kanałów. Aby wznieść weneckie budynki, w dno laguny wbito ponad 100 tysięcy drewnianych pali.
Podobno już za 10 lat w historycznym centrum Wenecji może nie być żadnego rodowitego mieszkańca. Wenecjanie uciekają na stały ląd – przed tłokiem i hałasem turystów, przed stale podnoszącym się poziomem wody i ciągle rosnącymi kosztami życia na wyspie.
Za 10 lat Wenecja może się stać rodzajem parku rozrywki, z bazą restauracyjną i hotelową, sklepami prowadzonymi jedynie pod kątem turystów. Prawdę mówiąc, klimat miasta już jest inny, częściej słychać tam język rosyjski niż włoski.
Oby tylko Wenecja nie stała się kiedyś opuszczonym i niszczejącym miastem widmo, bo nie da się niestety zaprzeczyć, że jej niepowtarzalny klimat zadeptywany jest przez miliony turystów.
Póki jednak jest, póki można ją zwiedzać, jeśli tylko będę miała okazję chętnie odwiedzę Wenecję ponownie, bo:
Być w Wenecji, to jakby zjeść całe pudełko czekoladek z likierem naraz.
Truman Capote
Vicenza
Z Wenecji pojechaliśmy do Vicenzy. O jednym z naszych ulubionych włoskich miasteczek pisałam już w poście Włoskie perełki-Vicenza.
I w Wenecji i tutaj widać mniejszą liczbę ludzi na ulicach. Pandemia robi swoje. Mniejszy tłum w Wenecji, to ogromny plus, ale pusta starówka Vicenzy nas zaskoczyła.
Brak turystów nie umniejsza nic urodzie tego miasteczka, no i nie musieliśmy czekać na miejsce w restauracji.
To był ostatni przystanek z noclegiem, w naszej powrotnej trasie z Albanii. Urlop nieubłaganie dobiega końca. Prawdopodobnie jutrzejszy obiad zjemy w Bergamo, ale spać już będziemy we własnych łóżkach.
Ostatnio komentowane